Droga w góre
Do góry pnę się po drabinie
ku niebu mój statek płynie
do światła , do owego błękitu
pnę się od nocy do świtu
Nogi nie znają zmęczenia, ręce bólu
idę do ciebie miłościwy Królu
Usta wysuszone ale jeszcze otwarte
pokonuje odległość co chwile spełniając
warte
Tak zamyślony ocieram z twarzy sen
coraz mniej żywności, kończy się tlen
Nie tracę nadziei, nie tracę wiary
nie stracili jej królowie niosący dary
Że odnajdą Pana , Jego drogę ku miłości
odnajdę i ja pokonując swe słabości!
autor
johnmaclane
Dodano: 2008-05-17 06:56:55
Ten wiersz przeczytano 758 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (3)
Mocna twa wiara, skoro tak mozolnie , wytrwale dażysz
do Niewidzialnego. W wierszu oddajesz mu hołd... to
forma miłości...
Wiara otwiera drogę do nieba. Nie wolno nam jej
sracić bo inaczej spada się w dół.Ciekawie
przedstawiony temat, lekko i z głębokim uczuciem.
Naprawde bardzo pieknie opisujesz ta swoja a moze i
nasza droge do nieba i napewno nie jest latwo tam
trafic i nie zabladzic ,ale najwazniejsze ze wierzysz
,ze napewno tam dojdziesz.../