Droga ku prawdzie
Dzień po dniu,
krok po kroku - idę.
Cierpliwie, mozolnie
podążam swoją drogą
- ku prawdzie.
W ręce trzymam mocno
niewidzialną broń - miecz.
Zdecydowanie tnę nim wszystko to,
co nie pozwala podążać naprzód.
Spadają mi łuski z oczu,
uszy otwierają się na słuchanie.
Zatapiam się coraz głębiej
w ciszy, spokoju i miłości.
Pewnego dnia serce
wyczuje samą prawdę.
Wówczas moje życie
przepełnione zostanie nią
- na dobre.
Komentarze (7)
to cale zycie....i często na jej końcu drogi - prawda
staje sie nieznana.....ciekawe
rtefleksje....pozdrawiam
idę juz długi kawałek zycia i często mijam się z ta
prawdą.....ale mam nadzieje..pozd autorkę...
Zbitek błahych frazesów.
Wiersz wycisza,i sklania do refleksji,moim skromnym
slowem powiem ze udany!
"W ręku trzymam mocno" - wydaje mi się, że
poprawniej jest "w ręce trzymam miecz", sprawdzałam w
słownikach i tylko w jednym przypadku jest użyte "on
ma fach w ręku", poza tym cichutko Ci zazdroszczę
tego objawienia, całość przepełniona ciszą i miłością
- idealne warunki dla każdego. Aha, w realu tego
szczerze życzę.
"uszy otwierają się na słuchanie" to wielka sztuka
słuchać innych prawdziwie, oby prawda była z Tobą :-)
Żyć Bożą miłością to bardzo trudne,
powodzenia.Pozdrawiam serdecznie.