drogi panie N
pan wybaczy ton i porównanie
ale jest pan jak woda do której boję się
wejść
dlatego moczę tylko dłoń
przepuszczam swój strach przez palce
pan chyba wie
ale nigdy się do tego nie przyzna
i ja będę milczała
słowa zasuszę jak liście
między kartki włożę
książki po którą nikt już nie sięga
pan się nie obawia załamania pogody
to chwilowe albo przejdzie bokiem
rozejdzie się po kątach
ledwie tapetę zmoczy
a te wzdymki jak bąble po poparzeniach
których nie wolno przekłuć
całymi płatami będę zrywać
do gołej duszy
Komentarze (16)
Tak tylko platonicznie, to aż szkoda...
Dobrze, że chociaż wiersz pozostał.
Pozdrawiam :)