Drzewo
dla M.
Karkołomną dzisiaj poczyniłem próbę
Wyjścia na ulice, będąc ciągle w lochu.
Czy na moje szczęście, czy na moją
zgubę,
Nie słyszeli ludzie dziecięcego szlochu.
Ktoś zestrzelił ptaka z płótna
niebieskiego,
Gładkiego, zimnego, tak jak twoje oczy.
W pustce drzew spotkałem kota marcowego,
W skrzący łuk się sprężył i w zieloność
skoczył.
Fiołki też znalazłem, ach, czy ty
rozumiesz?
One już zupełnie pachną dziś inaczej.
Chociaż mi tłumaczysz jak najlepiej
umiesz,
Mówisz mi nieprawdę i otulasz płaczem.
Wcale już nie pachną i nie sławię
ciebie,
Co się w barw ogrodach plamisz w pręgi
złoceń.
Teraz spać odchodzę pod cudownym
drzewem,
Które tylko gorzkie rodzić chce owoce.
Komentarze (2)
podoba się:)
Czemu zabrałeś stąd swoje wiersze i zostawiłeś tylko
sześć. Nie mam teraz do czego wracać, a lubiłam...
Pozdrawiam