Dusza zraniona na zawsze...
Ciemność, wokół cisza głucha,
czuwam, odgłosów nocy słucham.
Szumi wiatr i wydaje się,
że wszyscy są w głębokim śnie.
Nagle, krzyk straszny przerywa ciszę,
skowyt i pisk pieska małego słyszę,
trzaski okropne, odgłosy bicia...
Wrócił pijak zły, bo koniec picia.
Nie mogę słuchać odgłosów przemocy,
wnika głęboko, nabiera takiej mocy,
że drżę cała, zatykam dłoniami uszy,
wciskam się w fotel, a serce się kruszy
na tysiąc kawałeczków i boli mnie,
bo odżył strach skrywany gdzieś na dnie.
Chciałam zasnąć, z siebie go wyrzucić,
zamknęłam oczy i ten film powrócił
z dalekiej przeszłości okrutnej i złej.
Tak tkwi w mym umyśle, głowie mej
mocno i głęboko, że wystarczy iskra,
by burza błyskawicą rozbłysła,
rozdarła ciało, rozdrapała rany
bolesnej dawnych lat prawdy skrywanej.
Bo skrzywdzona dusza małego człowieka
pozostaje zranioną już na zawsze, na
wieki...
To był nocny dyżur.W bloku obok szpitala nagle ciszę przerwał odgłos awantury,bełkot pijanego mężczyzny, krzyki i straszny skowyt psa...Ktoś cierpiał...Wróciła przeszłość, uczucie strachu, który kiedyś czułam...Zamknęłam oczy i zobaczyłam urywki strasznego filmu...Zrozumiałam, że nigdy nie zapomnę tych okropnych chwil...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.