Dwa takie sobie limeryki
Gdy upadła raz korporacja z Warszawy
liczyli wszyscy choć na superodprawy.
Lecz pan prezes był straszny sknera
do tego oszust jak cholera.
Dostali więc po pączku i kubku kawy.
Woźnica z Mosiny na konia był zły.
I wciąż bił go batem aż rzekły mu psy :
Niejeden już szybciej pojechał
kiedy bata tylko zaniechał
koń to nie baran a osłem jesteś ty.
Komentarze (18)
Maćku - wiem, że jak większość uwag nie lubisz, ale
przecież w limerykach 5 wers nie ma logiczny, a wręcz
zaskoczeniowo nielogiczny. To nie jest łatwe, ale kto
powiedział, że ma być łatwo?
Udane limeryki Maćku.
Pierwszy zabawny w tym całym zajściu, a drugi brudzi
grozę. Pozdrawiam :)
nic nie szkodzi Norbercie
tu przecież są tłumy poetów godnych uwagi
Bardzo fajne limeryki. Sorry, że się dopiero do nich
dzisiaj dorwałem i głos oddałem. Pozdrawiam. Miłego
dnia ;)))
Fajne limeryki...
Miłego wieczoru Macieju:)
Świetne limeryki
Pozdrawiam
Limeryki z przesłaniem politycznym,
z celownikiem jakże optycznym.
Zezwierzęciłeś limeryki Maćku ale dałeś z tej spluwy.
Fajne:)Pozdrawiam
Skłaniają do przemyśleń...
... podobają się Bardzo... Pozdrawiam serdecznie Maćku
:)
dzięki za uśmiech ...super ... :)
Bardzo dobre, udane limeryki. Pozdrawiam Maćku.
Zawsze odwiedzam z przyjemnością!
:)
Maćku pozdrawiam!
Bardzo dobre. Pozdrawiam