Dykta
troszkę nowej prozy przed weekendem, ku rozweseleniu dusz, co? ;)
Następnego dnia rano mama wróciła ze sklepu
roześmiana od ucha do ucha.
– Co, znowu Janosikowe próbowały wejść bez
kolejki? – Ojciec nie czekał na mamy
relację. Mnie też wyprzedził, gdy już już
chciałem zapytać.
– Nie, nie. Uff, ale jak tak dalej będzie,
to cyrk będzie ze sklepu albo kabaret! –
Usiadła na taborecie i dalej głośno
chichotała, nie mogąc opanować paroksyzmów
śmiechu. – Po co płacić bilety, jak mamy
za darmo!
– No ale co? – zdążyłem wejść w chwilę
przerwy w tyradzie rodzicielki.
– Słuchajcie. Stoję w kolejce, za mną
stanęło tych trzech młodych, no ci co po
denaturat przychodzą. Szkoda ich, zdrowie
całkiem niszczą – mama przestała na chwilę
się śmiać i pokręciła głową – ale spokojni,
nie rozrabiają. No więc, ja zaczęłam
kupować to, co zwykle. Chleb, mleko,
twaróg. Jak już płaciłam, przypomniałam
sobie, że denaturat potrzebny i poprosiłam
o butelkę. No to ten pierwszy, co za mną
stał, nachylił się do mnie i szepcze „A
przez co pani przepuszcza, jeżeli mogę
wiedzieć?”. No to przymrużyłam oko – mama
ponownie się roześmiała – i powiadam, że
wpierw przez mleko, a potem jeszcze przez
twaróg. Że to najlepsze, tak dwa razy
filtrować. A on na to „Naprawdę? Bo my
tylko przez chlebek”. Ja na to, że mleko i
twarożek są dużo lepsze, że niech zobaczy,
jaką mam ładną cerę, a przecież żyję już
dużo dłużej od nich. A on „Ale my głupki.
Tego nie wiedzieliśmy”. I mówi do
sklepowej, aby dała pół litra denaturatu,
mleko i ten sam twaróg, który kupiłam. No
to jak wszystkie gruchnęliśmy w sklepie, to
mało szyby nie wypadły!
Komentarze (21)
Też pozdrawiam, Zmegi... tylko dykty nie tykaj! :D
Hahaha supcio;)pozdrawiam cieplutko;)
BaMal, nawzajem :)
Wiktorze, miło, że się spodobał ten fragment :)
I z zycia - i z umysłu, a czyta się bardzo dobrze.
Pozdrawiam serdecznie:)
ubawiłam się ha ha ha Serdeczności:))
Sael, wstawiam tu trochę poezji, zwłaszcza lżejszej,
trochę i prozy. Jest dozwolona, a w pisaniu nie
ograniczam się. Co do "mojego miejsca"... gdybyś
zerknęła na mój profil, to byś wiedziała, że już je
zająłem. Powyższe to fragmencik nowo pisanego.
Pozdrawiam :)
Miło czytać, Zefirze.
Turkusowa, a ja odpozdrawiam, też z uśmiechem :)
Dzięki, One Moment. Na szczęście nie pijacy decydują o
życiu.
PS. Znasz dykteryjkę o rozmowie Hitlera i wróżki w
dniu 30 kwietnia 1945? ;)
Ewaes,wódkę łyżeczką? Do tego w pięcioro całą setkę
wypiliście? Toż to profanacja ;)
Amorze, również pozdrawiam weekendowo :)
Sarek56 - więc zadanie spełnione ;)
Świetna proza.
Pozdrawiam z uśmiechem :)
Super pozdrawiam
Proza to nie wiersz. A ja na Twoim miejscu zajelabym
sie pisaniem takowej, bo swietnie ci to wychodzi. Jest
akcja i tempo slowa dobrze dobrane. Nie zanudza,
podoba sie.
uśmiałem się
Sympatyczny wiersz pozdrawiam serdecznie;)
Ja piłam wódkę łyżeczką :) setka była a nas 5:):) a
kiedyś z braku miarki z zakręt ki po dezodorancie a co
najśmieszniejsze miała małą dziurkę na dole i trzeba
było palcem trzymać. To takie młodzieńcze
wspomnienis:) :) fajna proza
Pozdrawiam :*)
Świetnie napisana historyjka.Lekko i przyjemnie.Dla
pijaka bohaterem jest ten kto może wypić
więcej.Pozdrawiam
Leonie, drink łyżeczką piłeś?! :)))
PS. Proza to był real... ;)