Dysonans
W życiu mu naprawdę niczego nie trzeba,
oprócz mielonego, ziemniaków z kapustą.
Ona ma apetyt choć na skrawek nieba,
kiedy wiersz na wargach piszą usta
ustom.
On nie słyszy dźwięków wietrznych
kompozycji,
ani szmeru kropli na zwierciadle szyby.
Wrażliwość obudzi, kiedy przyjdzie
wypić,
chociażby kropelkę. Dla tej jednej
żyłby.
Ona jak jaskółka wciąż to gniazdo
zlepia.
Kropla do kropelki, podlewa jak może.
Jemu zaś wygodnie, by o innych nie dbać.
I przegnała drania w miejsce, gdzie pieprz
rośnie.
Komentarze (18)
Ktoś to gniazdko pielęgnuje
A drugi na przekór ignoruje
Pozdrawiam Magdo
Tak się zdarza, gdy przeciwieństwa idą do ołtarza. W
pierwszym wersie "naprawdę" się rozjechało Msz warto
popracować nad ostatnim wersem.
Może lepiej od
" Przegnała daleko. W końcu - gdzie pieprz rośnie."
brzmiałoby
"Przegnała go w końcu, w miejsce gdzie pieprz rośnie",
albo inaczej.
A może jest ok tylko ja marudzę.
Miłego dnia:)
i dobrze zrobiła bo przy nim moc swoją traciła