Dzieci Nocy
"Czy krew sączona ze źródła, nie jest majestatem Raziel...?" Levi©
Nad wszystko kocham siebie i swoją krew
Raziel.
Nie zwierzę się swoim niespełnieniom.
Brak moich spełnień, brakiem światłości
będę znaczył.
Kolebka mego brudu zanieczyszcza me
serce.
Dzień w noc, a noc w dzień się zmienia.
Zmianę tę ubłagam za godną do ustalenia.
Życia pożądam i niczego w zamian nie chcąc
żądam.
Koło się zatacza a brama znów się
otwiera.
Czekam aż znowu potęga moich zmysłów mnie
sponiewiera.
W nocy patrzeć we śnie na siebie nie
mogę.
W dzień lustro mych wyobrażeń w piekło
gorsze od życia mego się zmienia.
Zewsząd krople spływają ku mym zmysłom
zmieniając mnie na zawsze.
Walka odbywa się ze świadomością jako ciało
mówię „Nigdy a jednak
błagam”
Dla nocy dzień przychodzi.
Majestatycznie wszystko się rozchodzi.
Wybija zegar godzinę mego
przeistoczenia.
Powracam do rzeczywistości, dla której
sprzeciw mój nie ma siły.
Jedyne, co mogę powiedzieć ci mój miły.
Czarne me serce i mój rozum i na mą wielką
miłość.
Krzyczę do ciebie „Błagam
zrozum!”
"...znowu mi się udało przeżyć"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.