Dzieci z przedmieści Edenu
My, zrodzeni z bożej niemocy
Armie upadłych aniołów
Stajemy dziś u czeluści piekieł
Spacerując po krawędzi istnienia
My, buntownicy mocni w niemocy
Którzy wbrew całemu światu oddychają
My, apostołowie apokalipsy
Którzy siódmej pieczęci szukają.
My, krew z krwi tych
Którzy zabili żydowskiego króla
My, potomkowie Kaina
Dzieci z przedmieści Edenu
autor
bezimienna 16
Dodano: 2008-05-16 23:05:43
Ten wiersz przeczytano 798 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
Ze śmiercią nie sposób wygrać rozumem - nawet
superszybkie komputery zostaną zawsze tej jeden jedyny
ruch za nią. Na nic zdają się przewrotne kombinacje.
Nie pomoże najmisterniej utkana intryga. Zaraz, zaraz.
A może miłością serca możemy spowodować, że wygrana
białej damy będzie tylko pozorna? To takie niewymownie
proste, choć w żadnym razie nie jest banalne.
Zachwyciła mnie głębia twojego wiersza i wywołała
głęboką zadumę, wręcz lęk o efekty swojego
postępowania. A wszystko jest takie proste, chociaż
trudne jednocześnie (z powodu tych czerwonych od
kotłów). Gratulacje.