Dzień bez BEJA?
Ja wczoraj doznałem olśnienia,
Olśnienia hm – nicnierobienia,
Swe oczka przetarłem jak wstałem
I tak sobie tez pomyślałem:
Czy życie, to fraszka? Czy wiersze?
A może luz blues i po pierwsze:
Nie wiązać się z niczym i nikim
I w nosie mieć wszystkie wierszyki!
Odsapnąć od listów i Beja,
Bo wtedy jest jedna nadzieja,
Że nic się nie musi i kwita,
Że lepiej jest książkę poczytać!
To nałóg – jak ćmić papierosy!
Podliczać komenty i głosy
I cieszyć się z tego, jak dziecko
I brnąć w ten zaułek zdradziecko!
A ja Wam powiadam: Kochani!
(Do pana to mówię i pani),
By Beja odstawić od cycka,
Bo Bej z Was normalność wycycka!
Bo Bej, to jest nałóg – choroba,
Co drąży organizm, jak robak
I zanim się człek zorientuje,
Na Beju co dzień pokutuje!
(Przeważnie!) Gniot jakiś zamieści
Bez ładu, bez składu, bez treści,
Lecz dodać koniecznie coś musi
Inaczej się biedak udusi!
A ja Beja równo olewam,
Radosnym jest, tańczę i śpiewam
I duma rozpiera mą duszę,
Że nic ja na Beju nie muszę!
Już słyszę łajania i głosy
I zewsząd perfidne donosy,
Że Gacek się znowu wychylił
I znów się w ocenie pomylił,
Jak nie chce on pisać – niech
spada
I głupot publicznie nie gada
I niech nie podpuszcza, nie judzi,
Nie szczuje i niech nie marudzi!
- Ja wiem, że jest bessa i hossa
I jest też dzień bez papierosa,
Więc stwórzmy swój dzień – Dzień bez
Beja!
Czy jest w mym pomyśle nadzieja…?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.