Dzień z wiatrem
Obudził mnie echem, skalnych lawin
śmiechem.
Sokolim piórem dotknął.
Przywitał lasu szumem, tęczą objął niby
sznurem.
Jak potok mnie orzeźwił.
Umilał cały ranek, snując wiele
obiecanek.
Niezwykle mnie rozpieszczał.
Zawiódł mnie nad doliny, skusił smakiem
jeżyny.
Nie mogłam mu się oprzeć.
Pokazał zachód słońca, stał tam ze mną do
końca.
I zapomniałam gdzie jestem.
Uśpił mnie kołysanką, wiosenną, świeżą
sasanką.
Z kroplą deszczu na ustach...
Komentarze (3)
Dzień z wiatrem... dzień jak marzenie :-)
Nieźle jak na debiutanta. Sugerowałbym podział na
trzywersowiec zamiast tego co jest teraz.
Drogi Autorze. Głosuję - daj Ci Boże! Pozdro...