Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Dziwna gra

Wieczór, za oknem już ciemno,
ale tu w pokoju światło małej lampki
oraz płonące drewno w kominku
rozjaśniły na tyle panujący mrok,
że mogłem spokojnie czytać książkę.
Był to thriller ulubionego Grishama
Wyszłaś z łazienki tak bezszelestnie,
że prawie tego nie dostrzegłem
i tylko cień przesuwający się po kartkach
pozwolił mi Ciebie zauważyć.
Uniosłem wzrok i spojrzałem w Twoją stronę,
otulona białym ręcznikiem
stałaś nieruchomo przed kominkiem.
Musiałaś tylko rozchylić palce dłoni,
bo choć nie zauważyłem żadnego ruchu,
ręcznik osunął się na dywan.
Zamarłem, stałaś naga, odwrócona plecami,
jeszcze z kilkoma kroplami wody na ciele
i w ogóle się nie ruszałaś i tylko światłocienie
stworzone przez płonące polana, biegające
po Twojej skórze mówiły, że jest to rzeczywistość,
a nie jakieś dzieło stworzone przez Leonarda.
Twoja zroszona skóra, cudnie krągłe pośladki
przyciągały mój wzrok i wyzwalały uczucia.
Po chwili obróciłaś się do mnie przodem,
ale zrobiłaś to tak płynnie i powoli, aż prawie obojętnie,
Twój wzrok nawet na moment nie był skierowany ku mnie.
Patrzyłem, a właściwie chłonąłem ten widok.
Ty dalej nieruchoma, jakby nie widząca mnie
i tylko nabrzmiałe, szybko falujące piersi zdradzały,
że tak nie jest. Przejrzałem Twoją dziwną grę.
Wstałem, powoli zdejmowałem ubranie,
lecz teraz już nie patrzyłem na Ciebie.
Nagi podszedłem do kominka i stanąłem obok.
Ja też zachowywałem się tak jakby Cię tu nie było.
Ale mnie też, oprócz oddechu coś jeszcze zdradzało
i bezgłośnie mówiło wysoko w górę, Pragnę Cię.
Staliśmy długo, udając obojętność, a w głębi
targani tak potężnymi emocjami delektując się tą grą.
Ta narastająca słodycz zaczęła się urealniać,
przemieniła się w szklistą kropelkę, która chciała już uciec,
ale Ty jednak niepatrząc jednak widziałaś ją.
Przesunęłaś się bardzo powoli przede mną
i delikatnie muskając pośladkami ścierałaś tą kroplę.
Ja dalej stałem, nie wykonując żadnego ruchu
i tylko w głowie słyszałem stukot młotów pneumatycznych.
Nigdy nie przypuszczałem, że właściwie nic nie robiąc,
nie mówiąc ani jednego słowa
można doprowadzić się do takiego stanu ekstazy
i powiedzieć sobie tyle o miłości.
Myślałem, że wytrwam w tej grze, lecz nie wytrwałem.
Ty też nie............... dywan stał się naszym posłaniem

autor

jadon

Dodano: 2007-03-06 18:20:21
Ten wiersz przeczytano 594 razy
Oddanych głosów: 19
Rodzaj Bez rymów Klimat Rozmarzony Tematyka Erotyk
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »