DZWONY PIEKIELNE Cz. II, Karty...
"DZWONY PIEKIELNE" KARTY NIE KŁAMIĄ, (CZYLI STARA WIEDŹMA PRAWDĘ CI POWIE)
Huk w głowie jeden, wielki miała
I co począć ma teraz nie bardzo wiedziała.
Leżała w ciemnym kątku pokoju, ledwo żyła,
A stara Babka, co tam mieszkała ziółek jej
zaparzyła.
- Pij dziecko, ziółka te bardzo zdrowe
Wnet ci pomogą na bolącą głowę.
- Upiła, więc łyk duży jak Babka przykazała
Skrzywiła się jednak zaraz i mało nie
zwymiotowała.
I pluć nagle poczęła ze skwaszoną miną.
- Pij, bo ziółka zdrowe moja dziecino.
- Lecz dziewka już ani łyka nie zrobiła
I kubek z naparem na stolik odstawiła
I wstać chciała, by udać się do domu
W głowie, jednak poczuła szum jak po
uderzeniu gromu
- Nie wstawaj dziecko, twa głowa słaba
jeszcze,
A poza tym masz chyba dreszcze.
- Dziewczyna rzeczywiście lekkie dreszcze
miała,
Lecz jak najprędzej do domu iść chciała
I nie słuchając babki ponownie wstała z
łóżka
Lecz nie utrzymała się długo na swych
słabych nóżkach.
Usiadła, więc na łoże spowrotem.
- Teraz odpocznij, a do domu pójdziesz
potem.
- Babka do dziewczyny się zwróciła,
A ta w końcu posłuchała gdyż Babka była
całkiem miła
I nawet ziółek łyk kolejny zrobiła,
Choć nieco się przy tym skrzywiła.
- Dziwne mieszkanko, ale przytulne nawet.
Tylko jak dla nie to trochę ciasnawe.
- Mnie i mojemu kotu jest wystarczająco
duże,
A większej rodziny sobie nie wróże.
- A kot też trochę dziwny. Złym patrzy na
mnie okiem,
Jak by miał rzucić na mnie, jakim urokiem.
- Bo ten kot to całkiem mądre zwierzę,
A że jeszcze mądrzejszy będzie w to wierzę.
On, kto jaka aurą jest otoczony, dostrzec
on umie.
Nie jest to zwykły kot. W sumie
Rzec można, że nadzwyczaj utalentowane to
kocisko
I do moich umiejętności już całkiem mu
blisko.
- A co za umiejętności wielkie Babka
posiada?
- Lepiej niech tu usiądzie i nic już nie
gada.
Najlepiej jak potrafię jej teraz powróżę,
Bo widzę, że dusza jej kłopoty ma dość
duże.
- Ach dusza ma na dróg rozstaju stoi
I krok w którąkolwiek stronę zrobić się
boi.
Lecz ja nie chcę żadnych wróżb. W rzeczy
takie nie wierzę.
- Kiedy ja chcę jej pomóc i mówię to
szczerze.
Widzę ciemną postać nad twoimi barkami.
Jest zła, nieczysta z diabelskimi
zamiarkami.
- Och, co Babka gada, przeto najczystszą
jest on świętością,
A do mnie pała ogromna miłością.
- Miłość ta dziecko nie tak wielka i czysta
jak ci się zdaje,
Gdyż cierpienie wielkie samemu Bogu zadaje.
Druga zaś rzecz żeś się przyznała, że
istnieje postać owa,
Więc siadaj i nie marudź, zaczniemy od
nowa.
Ręką lewą od serca, przełóż dziecko karty
I skup się porządnie, bo to rzecz nie na
żarty.
Tu nie ma się, co śmiać to nie żadne
bajdurzenie
Tylko z prawdziwego tarota najszczersze
wróżenie.
- Dziewczyna zrobiła jak Babka kazała
I tego, co ma kobieta do powiedzenia wcale
się nie bała,
Bo ani trochę w takie wróżby nie wierzyła,
Nie przystało jej, bo katoliczką była.
I żadne zabobony, przesądy, gusła czy inne
czary
Były jej nie w głowie, gdyż bała się
Boskiej kary.
- Widzę las ciemny, a w nim zagubione dwie
dusze.
I coś jeszcze tam jest, powiedzieć to
musze.
Zła ciemna postać z boku stoi w czarnym
stroju
I już ręce zaciera, szykuje się do boju.
Bądźże, więc ostrożna dziewko moja miła
Byś sobie i innym krzywd nie wyrządziła.
- Co też Babka opowiada to same bzdury,
Przecie ja to spokojna dusza jak mało,
który.
Ja bym krzywdy musze nawet nie zrobiła,
A już bliźniego to tym bardziej bym nie
skrzywdziła.
- Mówię, co kartach pokazuje, a karta nie
kłamie,
A w tej chwili pokazuje, że Bogu serce
złamiesz.
- A mnie się wydaję, że Babka już na
starość fiksuje
I mówi to, co jej samej pasuje.
- Jakże możesz tak mówić nie znając tarota
mocy?!
Ach niech anioły czuwają nad tobą tej nocy.
- Nie chciałam Babki urazić. Najmocniej
przepraszam.
Aczkolwiek to nie ja takie bzdury
wygłaszam.
Przykro mi bardzo, że nie wierzę we wróżby
i przepowiednie,
Ale dla mnie to w świecie najzwyklejsze
brednia.
Lecz jeśli sprawi Babce radość odprawianie
dalej tej magii,
Posiedzę i wysłucham do końca bez żadnej
już uwagi.
- Nie żadna magia, tylko prawda
najszczersza dziecko złote,
A prawda jest taka, że z diabłem stracisz
cnotę.
- Tego już było za wiele dla młodej
dziewczyny
I do złości strasznej doprowadziły ją te
czyny,
Że jednak dziewkę matka dobrze wychowała,
Złość w sobie dusząc, wstała grzecznie i
wychodząc tylko dodała,
Że życzy Babce dobrze i za gościnę
dziękuje,
Jednak czas już iść, gdyż lepiej się czuje.
I wyszła wściekła jednak po chwili
wątpliwości miała
„A jeśli to prawda, co Babka
powiedziała?
Czysty przypadek”, myślała w duchu
wracając do domu
I o spotkaniu ze starą wiedźmą nie pisnęła
nikomu.
Szybko zresztą zapomniała o kobiecie starej
I żyła jakby nigdy nic nie myśląc, co
będzie dalej.
A co będzie dalej? Przekonacie się za
chwilkę małą,
Jak przeczytacie pięć jeszcze rozdziałów.
Bo tyle nam zostało.
Komentarze (1)
jest to bardzo złe - od strony treści i formy ,
upstrzone błędami stylistycznymi i składniowymi ,
np.:"- Lecz dziewka już ani łyka nie zrobiła" - chpdzi
Pani o łyko czy łyk?. Całości dopełnia brak rytmu
(nierówne wersy) oraz kiepskie rymy w rodzaju
"żyła-zaparzyła" i najbardziej prymitywne zestawienie
ich w pary aa-bb-cc itp. itd.
Poza tym żeby napisać coś tak potwornie długiego ,
trzeba mieć coś do powiedzenia. Tu za tą masą słów
kryje się totalna pustka , słowotok. Jest to
przegadane do granic możliwości.
Ośmiesza się Pani publicznie i nie czuje tego? Oj, to
niedobry znak.