E(pi)dramat?
Już chyba nie chcę i nie muszę,
poodklejałam to i owo.
Chociaż zależna wciąż od wzruszeń,
nadal jak gąbka chłonę słowo.
W oparach wirtualnych pragnień
czasem zbyt gęsto od obłudy.
Gdy porażona fałszem, padnę,
przywrócę uśmiech, ale z trudem.
Już chyba nie chcę i nie muszę:
płynąć pod prąd, być Don Kichotem,
bez perspektywy kopie kruszyć,
by nielot zerwał się do lotu.
Zamiast przekleństwa - "pi" - jak każą.
(Ach! Gdzie ta solidarność nasza?)
Nie wyrwę z serca ciepłych wrażeń,
więc chylę głowę i przepraszam.
Komentarze (50)
Aaa! Właśnie piszę o zagubionym ptaku ,jest 1-zwrotka
,ale chyba nie szybko wstawię, znając swoje
możliwości czasowe i pisarskie :))
Oj smutnawo,takie zdławienie duszy po przygodzie
wirtualnej:)Uporać się i wzbić się do lotu:)Swietnie
napisany wiersz:)Pozdrawiam i cieszę się że jesteś:))
ja też podobnie ja pie...super Madi. Zwłaszcza, że
doświadczyłam/całkiem niedawno/:-( Pozdrawiam Cię
serdecznie
ja pie... super tytul i wiersz.
ech, zycie zycie wirtualne... latwo o
nieporozumienia, bez patrzenia prosto w oczy ;)
Podoba mi się to "pi" :)