Epitafium dla Rafała W.
Znów deszcz
Niebo pluje złudzeniami
W wyciągnięte ręce Jego
W pióro papier i pysk; On nie pyta
dlaczego
Ciepła ciecz w ubezwłasnowolnionych
ustach
Zatruwa genialny umysł wygłusza hałas
speluny
Morduje stałych klientów kładzie wśród
zbitych szyb pijaczków
"przyjaciół" niepojmujących Poety
Upada za knajpą na mokry nieprzyjazny
bruk
Wsłuchuje się w kamienie
Nie słyszy, nie słyszy co mówi Bóg:
- poete maudit! poete maudit!
A kiedy zrozumie gdy w chmurzyska
spojrzy
Co ponad Nim przeszło od ćwierćwiecza
stoją
Usłyszy "maudit" pomny swe słowa ujrzy
po valium niegramatyczny koniec wierszy
których był ostoją
Komentarze (2)
za bardzo patośne, ale pomysł zacny
Smutny i obrazowy wiersz Karolu:)