Erekcjato dziękczynne
I znowu czekam na niedzielę
i znów ci spojrzę w modre oczy,
gdy się spotkamy tu w kościele,
ty znowu mile mnie zaskoczysz.
Patrzę, jak zgrabnie go wyjmujesz,
przez moment nawet ręką pieścisz,
fantazję w duchu sobie snuję,
że w niej coś więcej jeszcze zmieścisz.
Gdy zbliżasz rękę twą wspaniałą,
chwytam go wzrokiem i też pieszczę
i marzę żebyś znów mi dała…
wiem, że za tydzień dasz mi jeszcze
banknot na tacę
Komentarze (11)
Przepraszam bardzo ale... co to ma być? Erekcjato?
Przeczytałem definicję... nic nie pasuje... to nie
chodzi o zaskakujące zakończenie ale o grę
znaczeniami, której tu nie widzę, a ta "dycha" do
rodzaju męskiego w treści wiersza zupełnie nie
przystaje. Czekam na następne. :)
Wiersz jak to w Twoim zwyczaju zaskakujesz pomysłem
swoim! Dobra forma, rytm i rym! :-)
A ja odkryłam Twój zamysł. Tym razem znowu mi się
podoba. Ale żeby nie było zbyt słodko, to sądzę, że w
tytule niepotrzebnie dajesz słowo "erekcjato". Hm,
czekam na następne.
Bardzo fajne erekcjato ,wyszlo ci jak ta lala,jest w
nim wszystko co byc powinno i trzyma w napieciu
czytelnika do samego konca,brawo.
Nie wiem czy chwytasz" go" czy "ją" wiersz ładny może
się podobać.
Żarty się Ciebie trzymają, a wiersza napięcie, które
zgrabnie zbudowałeś. Szkoda, że tak szybko sprowadzasz
czytelnika do parteru. Brawo za styl i pomysł.
Takie właśnie ma być erekcjato - dobry wiersz z
zaskakującym zakończeniem. Świetnie!
uśmiałam się serdecznie... i o to chyba chodziło:)
Bardzo ciekawie opisane. Nie spodziewałam się takiego
zakończenia.
Bardzo ciekawe to Twoje erekcjato,przeczytałem z
przyjemnością,a finału jednak nie zgadłem:)
ubaw po pachy - zgrabnie podpuszczasz i oto chodzi...
jak przystało na erekcjato.