erekcjato na łące
ja pan z miasta
ona ze wsi
duże usta
bez uśmiechu
nic nie mówi
wzrokiem mierzy
wiatr powiewa
słonko świeci
pachnie trawa
pora zacząć
bo się wierci
czule muskam
nawet głaszczę
lekko ściskam
poklepuję
no i wiecie
dwie godziny
już mijają
ona ryczy
mi opadły
obie ręce
niech ktoś powie
bo ja nie wiem
jak bez sprzętu
na tej łące
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
doić krowę
Komentarze (50)
Ten wiersz chyba też się dubluje.
Jeśli nie to sorry.
Mistrzunio! :)))
karl
Klaniam sie:)
Super, nie spodziewałam się takiego zakończenia,
pozdrawiam z uśmiechem :-)))
Super erekcjato:)
fajniutkie dojenie
Pozdrawiam serdecznie
Reanat
A w przypadku mojego erekcjato wina lezy po stronie
krowy:)))
No nie chciala dac sie wydoic:)))
Renata
Pomolcze...:))))
cyt. TOM.ash :
"..oprocz małżeństwa, bo tam kto inny decyduje:)))"
Masz na myśli - teściową? ;))
To by się zgadzało bo
a małżeństwie TOM, wina zawsze leży po obu stronach-
żony i teściowej ;))
ha ha ha oj Tomasz, Tomasz widać, że Twój peel to
mieszczuch i to bardzooooo współczesny :)
A rekcjato świetne :)
Pozdrawiam z usmiechem :)
Renata
..oprocz małżeństwa, bo tam kto inny decyduje:)))
Berenika57
Dziekuje, klaniam sie:)
Raczej nie polecam pompowania ogonem bo to chyba nic
nie da:))) Pozdrawiam:))
Isana
Zgadza sie, to nie takie proste jakby sie wydawalo,
pozdrawiam
Uśmiałem się dziękuję za wesoły poranek