Etiologia przyjaźni
Chianti za inspirację, z podziwem,dziękuję.
Po raz pierwszy, kiedy człowiek mały,
poznaje ją w kamieniu zmurszałym.
Z wonią sosny zmieszane wrażenia.
W kamieniem przerwanych korzeniach.
Po raz drugi, zimą, w młodości,
gdy pierwszy mróz w ciele zagości.
Zabiera tak młodą - była jak śnieg
biała.
Pamíetasz? Pamiętam, chorowała.
Przy trzeciej odsłonie zasada -
często wizyty jej składam.
Już kamień błyszczący, bo nowy.
Już znajoma - srebrne wokół głowy.
Akt czwarty, bo to jej się zdarza -
jak z wizji włoskiego malarza.
U mnie z wizytą Przyjaciółka Dozgonna -
bo dała obejrzeć do końca
życie.
Komentarze (8)
Mądre
Galeonie, już wczoraj zatrzymałeś mnie tym wierszem o
splataniu się życia i śmierci.
Doskonały.
Pozdrawiam:)
PS Może dlatego "okno...".
Wiersz woła do refleksji, to się czuje już z początku
wiersza :) Pozdrawiam +++
tak powinno być, od dawna stała moją przyjaciółką.
miłego dnia:)
Smutna refleksja lecz sensowna Pozdrawiam
ze śmiercią trzeba się zaprzyjaźnić- zawsze jest
blisko...
Ciekawie zobrazowane oswajanie się ze śmiercią. Miłego
dnia:)
Przyjaźń prawdziwa jest zawsze dozgonna.