***Eythne***
... dla szeptów kłamliwej rozpaczy budzącej strach w mej samotni...
Mówił tak pięknie, jego oczy lśniły,
Szeptał:...my...
choć nas nie było...
Jego skrzydła rosły,
czarne jak węgiel unosiły gwiezdny pył do
lotu...
Teraz jestem z nim,
skrzydła urosły nam,
Jesteśmy My,
tak nie wiele potrzeba...
Zyjemy bo życie we dwoje jest piękne...
Żyjemy bo wreszcie znalazłam sposób na
życie...
mamy skrzydła...co noc...
w niebiosa unoszą nas...
mam na imię Eythne!
chodzmy do pagórka...
Chodzmy gdzie rośnie powietrze...
bo tutaj wiatr przytula me usta...
zamiast oczu mamy kamienie...
zamiast tamtych oczu...
teraz zostala blizna po odejściu,
po odejściu nas...
by wiatr tak jak teraz mógł przytulić moje usta... i bym żyła w samotni bez niego...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.