Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Fikcyjny tasiemiec

"Fikcyjny tasiemiec".
08.10.2014r. środa 11:35:30

Fikcyjny tasiemiec,
Czyli taki, którego nie ma,
A Tobie się tylko wydaje,
Że czytasz długaśne coś.

Czekaj, zobacz co będzie dalej,
Bo w okolicach stóp tuli się odwaga,
Jednak ona z czasem przemija,
Bo ona nie jest wiernym psem.

A, czy ty wiernie wytrzymasz do końca?

Jest wieczność,
Ona trwa przy nas i już teraz jest
Tak blisko, a może być znacznie bliżej,
Może być po prostu wgłębi nas.

Nie wiem, nie potrafię sensu ulepić,
Więc kilku słów muszę się czepić.
Także zaczynam z sądów i przesądów
prostować moralny kręgosłup
I stoję wryty niczym słup,
I zgodnie z literą przyzwoitości zasad
Mocuję się na rękę,
Z strachem, który pozostał w mej przegranej dłoni.
Z czasem skrada się śmiech
I wówczas rżę jak wariat bez opamiętania,
A wszelki mur autorytetu ulega zagładzie.
Teraz od nowa buduję,
Jednak jestem nieprzygotowany,
W dodatku pewne niedorzeczności
Przyklejają mi na plecach łatki.

Nagle, nic nie ma, czyś odszedł?
Proszę pozostań!!!
Ja za godzinę kończę!!!

Nie ma Cię, ja porządkuję stanowisko,
Wstawiłem nowe krzesło
I podszedłem do tablicy życia,
By kredą, powstałą z obumarłego życia
Gryzmolę filozoficznego tasiemca,
Którego nie ma,
On jest fikcyjny.

Mam palce oblepione kredą
I tak pozostanie na zawsze,
Bom belfer.

Jest wokół wysoka,
Niekoszona trawa,
Mimo, że pogoda jest doskonała,
W dodatku zeschłe błoto
W promieniach Słońca
I pogięta od chuligańskich butów
Ogrodzeniowa siatka,
A na zielonej, drewnianej ławce jest pusto,
Bo tasiemiec popełznął w liściastą gęstwinę.
Ja wiem, jak było kiedyś,
Wiem, bo żyję już szmat czasu,
Więc wiem, że znów nadejdzie ten życiodajny blask.
Nadejdą kolejne pokolenia,
Oby także za mą przyczyną
I wówczas znów będą zdarte kolana,
Znów krew na trawę rozlana.
Znów pot zaleje oczy,
A słony smak łez na popękanych wargach
Pokrytych tumanami kurzu i pisku,
Bo dziecko przewróciło się na rowerku.
Nadejdzie także czas nieusłuchanych komend,
Piski, wrzaski, tak bardzo tego oczekuję,
Ja z wytęsknieniem uczuć,, kobiety i dzieci wyczekuję.
Niech zadudni echo,
Niech na kamiennych płytach odbija się piłka,
Przegrana ekipa, gorycz porażki,
Ale jutro znów zabawa, będzie rewanż,
Znów betonowa piłka, gdzieś u sąsiadów koło garażu.
I nadejdzie szkoła,
Wesołe czerwce,
Słodkie czereśnie
I smutne wrześnie.
Biegnie czas nieuchronnie,
A mnie marzy się anioł, co mnie uchroni,
Który do łóżka mnie zagoni
I odmaluje wypłowiały blask mej fantazji.

A Ty wróciłeś, a Ty wróciłaś?
Czytasz dalej tasiemca?

Wiele bym dał,
By tamte chwile wróciły powrotem,
Nie dla mnie, lecz dla kolejnego pokolenia
I niech wesoła gromadka z sąsiedztwa
Na rewanżyk z nową piłka przybywa.
Niech dziecięce kucyki i warkocze
grając w dwa ognie skaczą, robią uniki,
Na razie może wystarczy?
Kto wykosi trawę na boisku,
Wokół nie ma nawet kóz i krów,
Wieś, ale nie wieś,
Trwa pozostała, ale nie ma co z nią zrobić
Taki obłęd.
Gdzieś z rana, w dzień, wieczorem, w nocy i o świcie
Krzyczą drozdy, sowy i dzięcioły,
Koś gdzieś widział jeszcze sarny,
Ale jak już widok nie będzie ładny,
To, co pozostanie?
Tylko człek jako pasożyt taki.

Zabawa trwa, bawisz się też?

Piasek, zamki z piasku,
Ktoś umacnia wały,
Leje z wiadra i węża litry wody,
Piasek moknie,
Dzieci przemarzają,
Pęcherze bolą, dzieci sikają.
Zakaz zabawy,
Aż do polepszenia zdrowia i pogody.
Płacz, zgrzytanie zębów,
Dzieci nie słuchają,
Z boiska do piaskownicy uciekają.
We włosach, w ubraniach,
W zagubionych zabawkach pełno piasku,
W domu lament i nieco wrzasku.
To było, minęło,
Teraz duchy się bawią,
Duchy przeszłości,
Myśmy z piaskownicy wyrośli,
Z piasku garaż powstał,
Gdyż został dodany do cementu i zaprawy.
Na piasku kilka set merów kwadratowych
Płytek zostało ułożonych
I największa piaskownica w okolicy
I około dziesięciu ton piasku zniknęło
Już dawno, przed laty.
Pozostała rzeczywista tęsknota.

Czujesz to? To nie fikcja,
Tylko z wspomnień swawolna projekcja.

Nie poddajmy się,
Stwórzmy nową oazę,
Stańmy się twardzi
I nie przymuszajmy się do niczego,
Wszakże obłędne wspomnienia
Wielką trwogą
Wymusić na nas nie mogę,
Tego, byśmy wrócili w dziecięcy świat,
Ale możemy stworzyć nowe dzieciństwo.
Połóżmy się na spokojnie,
Niech oplącze nas pokusa.
Czasem odruchy zwierzęce,
Te takie dwuczłonowa gromadą
Niech stworzą galop i kłus,
A ty przeczytałeś ostatni wers,
A nie mus.

autor

AMOR1988

Dodano: 2014-10-10 09:31:08
Ten wiersz przeczytano 491 razy
Oddanych głosów: 5
Rodzaj Bez rymów Klimat Refleksyjny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

Baba Jaga Baba Jaga

Uff...długa refleksja.Pozdrawiam:)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »