Filozoficzne smęcenie o życiu
Pociąg to super miejsce do pisania poezji. Sobie tak kołysze, stuka. I się dobrze wymyśla.
Co mi przyszło z tego życia?
Z tego dziewictwa
z tego niepicia
z dobrych uczynków
serca szczerego?
Nic mi nie przyszło.
Nic dobrego.
A co mi przyszło z drugiego życia?
Z tego wyuzdania
z wiecznego picia
z podłych uczynków
serca zimnego?
Nic mi nie przyszło.
Nic dobrego.
I pytam się życia: co mi z ciebie
przyszło?
Gdy mi coś dobrze poszło,
albo nie wyszło?
Kiedy wyłam do księżyca
i tuliłam deszcze,
gdy płonęłam z pożądania
lub w chorobie miałam dreszcze?
I mam już dosyć wiecznego pytania:
jaki jest sens twój, o, życie?
I odpowiedź życia:
- nie mam zdania.
Nie wiem, jak teraz odpowiedzieć na komentarz, bo nie mogę nawet pod swoim wierszem, dobrze by było móc tak jak na blogach odpowiedzieć pod komentarzem. Tylko jedno: arytmia, jak to w życiu, przychodzi, kiedy chce... A życie? Spokojnie, spokojnie, szczęśliwie, cudownie i... KOP! Dlatego trochę tej arytmii w wierszu...
Komentarze (2)
Trzecia strofa, olaboga, język mi się poplątał od
arytmiczności :)
No ale... muszę przyznać, bardzo. Nawet bardzo bardzo.
Lekki i temat nikomu z nas nie obojętny. :-))
...lub w chorobie miałam dreszcze?...
Tutaj troszkę zazgrzytało.
W sumie wiersz bardzo dobry.
Pozdrawiam!
A