Flamboyant, czyli letni sonet...
Chcąc pojechać do ciebie zadarłem nos w
górę,
od słońca oderwałem złociste spojlery,
w karoserię wklepałem kształtnobiałą
chmurkę,
koła z wiatru skręciłem na oponach
letnich.
A na plaży nadmorskiej z wydmami
bzdetnymi,
wielką torbę podróżną z siedmiu garści
piaskiem,
o wnętrzu za głębokim, uszami oślimi,
z cnych myśli pozszywałem za jednym
zamachem.
Już na koniec ukryłem w kieszeni
cuchnące
(w podarunku miłosnym dla ciebie) trzy
flądry:
suwak zgrzyyytnąąął! wesoło w miedzianym
zachodzie,
zafurkotał wehikuł pod niebem jak gotyk.
- Heeej! Z nogami w księżycu, z bąblami na
słońcu,
jadę miła do ciebie. Może trafię w
końcu?
---
http://bit.ly/WM1vOF
Komentarze (31)
lubie tematy z cyklu fantastyka pozdrawiam