Gdański poranek o 5:59
Oto, co może przyjść do głowy, gdy po nieprzespanej nocy i zbyt mocnej kawie człowiek przystanie na balkonie i zapatrzy się na malowane, miejskie niebo.
Sroki i mewy
Dają kocert
Do akompaniamentu
Rytmicznych uderzeń
Ostatnich łez
Minionej nocy
Trel zakłócany
Szmerem samochodów
Hen w oddali
Mruczą koty
Nazbyt sobą zajęte
By popisu wysłuchać
Różowe świtem chmury
Mkną popędzane
Przez bezszelestny wiatr
Śpiewają słowiki
Kraczą gawrony
Koncert trwa
Nieprzerwanie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.