Gdzie jestes?
Gdzie jesteś Boże kiedy setki nas
umierają?
Może skryłeś się za drzewem lub za
kamieniem?
Smutne chwilę wciąż wracają,
Szczęście staje się marzeniem.
Czy widzisz jak zabijają się bracia?
Zamykasz oczy na matczyne łzy.
Pomiędzy ludźmi wciąż zatarcia,
Miłości ani krzty.
Na rogu ulicy stoi dziewczynka,
sprzedaje jemiołe na święta.
Jest jak maleńka kruszynka,
od góry do dołu zmarźnięta.
Ludzie przechodzą nie patrząc na boki,
Wiatr się wzmaga.
z pod kurtki wystają złote loki,
Malutkie ciałko na śnieg opada.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.