Gdzie kończy się Człowiek…
„Słusznym jest, aby nieszczęśliwy cierpiał. Jego ból i upokorzenia wynikają z praw natury, a dla realizacji celów natury potrzebne jest zarówno istnienie cierpiącego, jak też i tych, któr
Są takie granice,
po przekroczeniu których
nie ma już odwrotu
Zniesione zostaje prawo łaski
dla cieni w celach śmierci
wypatrujących swej jagnięciny
zasiadając z Chrystusem na ustach
do Ostatniej Wieczerzy
Są takie rzeczy,
jak ten subtelny,
ciepły blask
nieśmiało skryty
gdzieś w tęczówkach,
których nie wolno nigdy skraść
Są takie nuty w sercu,
których nigdy nie gra się publicznie
brukając ich intymność
I są też takie myśli,
co ich nigdy nie wolno gwałcić
brutalnie wyrywając z głów
A jeśli już stanie się to wszystko –
najgorsze
Co nigdy nie miało prawa się stać
w imię resztek Człowieczeństwa
w nas
A to co nietykalne zostanie
dotknięte
To wtedy staje się noc
czarniejsza niż antracyt – noc zmysłów –
apoteoza Chaosu, wzbierająca falą
pierwotnej siły zniszczenia
I tylko skowyt skatowanej nadziei
przecina przenikliwie w pół
tę najstraszniejszą
ze wszystkich noc
I wtedy wiedz,
nie ma już miejsca na litość
I puszczają wszelkie hamulce
w Człowieku
I miłość pogrzebana głęboko
nie zwiastuje już więcej
przebaczenia
A on
w tej obskurnej kuchni
tępo mieszał herbatę
wyzuty z jakichkolwiek zasad,
niedogolony,
spuchnięty od morza wódki
wczoraj tu spożytej
nabożnie jak przenajświętsza hostia na
pierwszej
komunii bez końca
I tylko stukanie łyżeczki
o wyszczerbiony brzeg kubka
odgradzało nas
przykutych
do brudnej ceraty na stole
Od siebie nawzajem
I ja
pierwszy raz w życiu
modliłam się wtedy
żarliwie.
Modliłam się słowami:
„A ty nie gaś tej mdłej
ostatniej skry – póki jeszcze cokolwiek się
tu tli…”
A on splunął
z bezzębnych dziąseł
brunatną od tytoniu śliną
wdeptując mnie zupełnie obojętnie
w brudną podłogę
po raz ostatni już bez wątpliwości…
Z brudu na sczerniałym
cierpieniem gumolicie
Ja odrodzę się nienasyconym wilkiem
co pożre ich młode
nim obrodzą
w puch zwyrodniałości,
nim skończy się Człowiek
By Anna Lilith Gajda © All Rights
Reserved
04 czerwca 2011
Pomiędzy Wersami
Komentarze (6)
Dzięki ślicznie za komentarze!! A i Eleno czy się
otarłam o czyjś alkoholizm cóż... tak całkiem
osobiście blisko to chyba raczej niedokońca choć swoje
w życiu widziałam a ja tak mam że jestem "obserwatore"
chodzę tak i obserwuje wszystk każdy detal bardzo
uważnie i wnikliwie wręcz "chłonę jak gąbka" i
analizuje syntezuje staram się zrozumieć poczuć to itp
jak najgłebiej niemal przewiercić na wskroś no i tak
to jest z tym co w moich wierszach się potem pojawia
:) i mam nadzieję, że moje kolejne publikacje też
uznacie za godne przeczytania i się będą równie
podobać !! :P
Wszystko ma swoje granice pozdrawiam
ciekawe refleksje, widać, że otarłas się o czyjś
alkoholizm. Tak to prawda, alkoholik potrafi być
wyzutym ze wszystkich emocji "zwierzęciem", liczy sie
tylko on i jego nałóg. Pozdrawiam :(Chyba obraziłam
niejedno zwierzę.
Zaintrygowało mnie słowo 'antracyt'. Zerknąłem do
odpowiedniego słownika i teraz już wiem, że można tak
określić kolor szaroczarny. Człowiek uczy się przez
całe życie. Pozdrawiam ciepło:)
pozdrawiam;)
Nim skończy się człowiek... kazdy ma taka swoja
granice upodlenia...