Gdzieś tam...
jesienne cienie obejmują moją postać,
w płaszczu smutku obleczony
prę przez krainę milczącej melancholii,
sarkastyczne uśmiechy
ludzi szarych
omijają mnie z daleka,
jestem niewidzialny,
płonące liście opadają na włosy,
taka subtelna nagroda,
palący sie papieros
ułaskawia swym dymem,
ścieżka przez krainę ciszy,
oczy moje choć martwe
zobaczyły tlące się światło
gdzieś tam,
może znajdę koniec tej drogi...
autor
Caym
Dodano: 2007-10-24 15:43:46
Ten wiersz przeczytano 492 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.