Głos
Na rozstaju dróg zaszyłem się w
kłamstwie
i upadłem jak kamień modląc się ziemią
zapomniałem jak śpiewasz kiedy jesteś
szczęśliwa
jak milczysz kiedy wczystko umiera
Potem biegłaś przez pole prosto w szczęścia
ramiona
siadłaś sobie radosna nie całując jak
kiedyś
ja biegałem po drzewach gotów na którymś
skonać
szubiennicą się opaść, z szubiennicą się
zmierzyć
Ty byś mnie wtedy zabiła
gdybym uciekł ze śmiercią
ale biec za mną nie chciałaś już wcale
ja usiadłem na trawie
i zacząłem coś śpiewać
chociaż kłamstwa to nucę je dalej
Modliliśmy się razem
Ty do Boga, ja w Tobie
Ty na skrzypcach, a ja na gitarze
Ty radością i śmiechem, On krzyczał z
radości
moich fałszów nie chciał słuchać dalej
Psalm 515 a niebu odwala
anioły gęby skręcają
same krzyki, herezje
dni odarte i dawne
chwilę latam...
już jestem szatanem
Niebo w gwiazdy ubrane ciszą Ciebie
okryło
a w ciszy nie można nie marzyć
chcesz być piekną, radosną, szaloną,
szczęśliwą
koncert świerszczy słychać zoddali
Nie ma tutaj nikogo, tylko Ty i niebo
jak ktoś przyjdzie to aniołem z góry
tylko ja Ciebie czuję, tylko ja Ciebie
słyszę
kiedy zapragniesz wystarczy zawołać
Kiedy przyjdą dni kruche i zgniłe
zawołaj mnie w odbiciach serca
kiedy przyjdą dni nazbyt szczęśliwe
kiedy cisza przestanie Cię nękać
Kiedy brawa w krzyk się przerodzą
a uśmiechy w szyderstwa demonów
kiedy nie można uciec od biedy
a grzech Twój jest zawsze przed Tobą
Zawołaj, bo czekam i krwawię
a niebo idiotów nie słucha
ja przyjdę a Ty mnie rozbawisz
Ty uśniesz, ja będę Cię kochał
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.