Głupie gadanie z zagadką w tle
Albom jest głupi, albo zmyślony,
Albo już całkiem przeinaczony,
Bo przecie normą bywa na świecie
Być zakochanym, sami to wiecie.
A ja? Uparcie! A ja? Odwrotnie!
Nie zakochanym nawet przelotnie
I choć fraucymer wokół urodny,
Twardym jak kamień, jak Siergiej Brodny!
(Tu zrobię przerwę na chwilę krótką
I wyjawię wam sprzeczność malutką.
Otóż Siergieja nie ma! Zmyśliłem!
Przynajmniej rym se jakiś skryśliłem.)
Ale, wracając do sprawy sedna,
Muszę się przyznać: jest taka jedna,
Wprawdzie nie pierwsza i nie
ostatnia…
Sprawa! Człowieku! I to dodatnia!
(Wiem żeś pomyślał: o żesz ty świecie!
On zakochanym jest w tej kobiecie!
Alem uprzedzał żem całkiem głupi,
Lecz tyś naiwnie tego nie kupił.)
No, więc jest sprawa, z pozoru błaha,
W języku teczek – kryptonim
„Bacha”.
Ona, ta sprawa, też skobiecona
I zdaje mi się, że zakręcona.
(Sam już powoli wątek ten gubię,
Więc lepiej skończę, powiem jak lubię,
Otwarcie, szczerze, ale zagadką,
Cobyś nie zgadnął nieco za wartko)
Lecz po godzinie zdanie żem zmienił
I po staremu żem się ośmielił
Zabełtać wszystko (kiepski ten kawał)
Na teczce skrobnąć: „Marek tych
nawał”.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.