Gość
Obudziły mnie Twoje kroki,
Brzmiące jak zza siedmiu ścian.
Nie myślałam już oniczym,
Zagoiłeś ślady ran.
Chiałam ujrzeć Twą twarz,
Jak wtedy, gdy jeszcze byłeś.
Nie wiedziałam, co mam robić,
Zapomniałam, że raniłeś.
Ból? Cierpienie?
Nie miały już zanczenia.
Szukając Twego słowa,
Drżłam z przerażenia.
Trudno było zapomnieć,
Wyrzucić Cię z siebie.
Widzę... ślady po żyletce
I te znaki cięcia na niebie...
Twa blada twarz, oczy w słup,
Zsiniałe usta!
Dlaczego odszedłeś? Zniknąłeś gdzieś?
Mój ból nie chciał ustać.
Pozostały tylko łzy i żal,
Czy Ty mnie kochałeś?
Ja na Ciebie zawsze czekam,
Ale... życie sobie odebrałeś...
Teraz w nocy przychodzisz do mnie...
Teraz chcesz pieścić gładko...
Ale już za póżno,
Tchu mi zabrakło...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.