Grzanki
Dla Kasi, Shiki mojej, która natchnęłą mnie, gdy już nikt i nic nie było w stanie tego zrobić...
Fioletowy gaz
I ciepło i charakterystyczny zapach
Patelnia z zaczernionymi brzegami
Gdzieś na dole
Kot otarł się o nogi
Miaucząc głośno z myślą tą samą co ja
A ona kładzie
Tak powoli tak namiętnie kromki chleba
Na skwierczące masło patelniane
Gdzieś we mnie
Skurcz przemknął wśród wnętrzności
Przypominając dobitnie o pierwotnym
instynkcie
Potem ser
Jego woń jego wpływ
Na moje ciało z wygłodniałym żołądkiem
Gdzieś w kuchni
Ona dokładnie widzi
Nasze zęby wściekle wyszczerzone z zamiarem
pożarcia
Teraz grzanki
Nareszcie położyła je na talerz
I podaje mi to źródło życia i śmierci
Gdzieś w pokoju
Wgryzam się w chrupiący chleb
Myśląc o tym że mogłoby to być jej serce
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.