Gwałt
Przypadkowo spotkał ją na ulicy...
Spojrzał zimnym wzrokiem...
A w jego oczach ujrzała dziwny błysk...
Na jego twarzy pojawił się złowieszczy
uśmiech...
Jednak szła dalej...
Nie patrząc na niego...
Zatrzymał ją...
Stali sami w zaułku małej uliczki...
Dotknął jej...
Poczuła smak jego ust na swoich
wargach...
Rozpinał jej koszulę...
Guzik po guziku...
Tak powoli jakby czas nie liczył się dla
niego...
Dotknął jej piersi...
Zimny dreszcz przeszył jej ciało...
Krzyknęła: "NIE!"
Jednak nie przestawał...
Robił to dalej...
Sprawiał jej coraz gorszy ból...
Poprzez który już nie mogła krzyczeć...
Jej twarz zalała się łzami...
A dla niego nie liczyło się nic...
Nie zwracał uwagi na jej ból i
cierpienie...
Chciał tylko jej ciała, które złączyło się
razem z ciałem jego...
A ją przebiło uczucie obrzydzenia...
Chciała tylko żeby ten koszmar się
skończył...
Ale on nie przestawał...
Czuła go w sobie coraz bardziej i
mocniej...
Chciała umrzeć...
Po stosunku zostawił ją...
A ona siedziała w kącie...
Pozbawiona swojej wartości
i wartości swojego ciała...
Czuła się nikim...
Chciała umrzeć...
Wszystkim cierpiącym...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.