gwiazdka z nieba
Z nieba cos spada.
Człowiek gada.
Każda moja wada.
Każdy mój strach.
Wszystko zlewa się w nicość.
Ginąc w otchłani.
Uczucie mani.
Jak piach na wietrze.
Wydycham powietrze.
Wzbijam się w górę lub w duł.
Cały świat mój.
Opiera się na marzeniach.
Uderzam jak fala o brzeg.
Porastam jak mech.
Nie trwonię łez na darmo.
Nie płacze strumieniami.
Me cierpienie to rzecz normalna.
Dal niektórych banalna.
W znaczeniu tak prosta.
Jak rosa poranna.
Spływa po liściach.
Na ziemię.
Wiem – nic nie zmienię.
Niczego nie ruszę.
Własnym życiem się duszę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.