Ha, ha!
Śmiem nazywać się panem wielkim.Takim, ha,
ha, mocami władającym!
Wszelkimi, jakimi zamarzę.W świadomości i
podświadomości!
Na każdym promieniu słońca, jak na kolejnej
wskazówce zegara,
spalam się i spalam!I więcej
jeszcze!Słabościom dzis biada!
A to tylko jeden płatek róży, może jeden
krzew,
tylko jedno życie, jedno imię.Tylko
wiecznośc w miłości, bo tak właśnie.Kocham
Cię.
Dzierżę w dłoni berło powstania z martwych
dusz, spod zamarzniętej tafli mroku,
odnalazłaś i zamrugałas zalotnie
szczerobłękitnym okiem.
Uśmiechem skułaś niezdobytą twardośc
lodu,
pod którym dryfowałem, półmartwy od
samotnosci.
Objełaś niebem, zapłakałaś marzeniem
spełnionym,
zabłysnęłaś jesienią, jak spokój lisci
miękkich pod stopą.
Powiedziałaś, że to prawda.Że jednak jest
lepszy świat,
że krew nie zawsze spływa korytem, a serce
czasem budzi się na nowo, zamiast wśród
umarłych spać.
Że zima tylko porą roku jest, jeśli tak
zechcemy,
a wiosna obrazem na wieki, a nie datą na
papierze.
Że być może pokochasz, a może i nie,
wcale,
ale nadzieja juz o mnie pytała w kolejce po
kolejną szansę.
I tak uwierzyłem Ci, i tak poszliśmy w
widnokręgi złota,
oddalismy się horyzontom marzeń, horyzontom
przygody.
Pochłonęło nas życie jak hazard, jak
ryzyko, jak walka o swoje,
dzis zagroda jest mocna, a na drzwiach
tabliczka.I nas oboje.
Dziś ciepła zupa, wczorajsze
wspomnienia,
o życiu na kredyt, gdy dwoje jst obok, i
żadnego nie ma.
Dziś sady róż całe i nienarodzone jeszcze,
dziecię.
Dzis sen o Victorii nucony w uśmiechniętym
zamierzeniu.
Dzis znów patrzymy sobie w oczy jak pędzące
wśród ognia, ogniste rumaki,
dziś znów nam zawsze mało ognia, co serca
milością spala.
Dziś znów oddechy zbyt rzadkie i szybkie,
dzis znów coś dzieje sie z przejrzystością
przestrzeni,
jakiez zamglone obrazy.Zapatrzenie.
Zakochanie.Po kres.Po ostatnia kroplę
krwi.Po serca zbytni rytm ostatni.
Życie jest muzyką.Władaniem.
Panowaniem nad światem, rozkoszą nieba dla
nas, całego.
Na zawsze razem.Kocham Cię Aniele.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.