Harpia.
hmm...
Zdarzyło się to czas temu
I na zawsze zachowało w jej pamięci
Nie ustąpiło czasowi i nowemu
Do dziś brudni stoją w złotej ramce-
wymięci.
Wymięci?
Przez chłód domu zamarznięci,
Z pustymi, wydłubanymi ślepiami
I wspomnienia pokryte wyciętymi nożem
ranami.
To życie oślepiło ich na miłość
Pozostawiając pod wycieraczką okrutną
złość!
Okrutną?
Oni sami jej nogi utną
By zmusić zło do pozostania
W komnacie tortur wartowania.
Wartowania?
Wiecznego czyhania!
Na ludzkie słabości
Bez żadnej litości
Łamania kruchych kości.
Był w podeszłym wieku
I nie było nic dobrego w tym człowieku,
Wątpię w jego ludzkość
Bo nigdy nie poczuł czym jest miłość.
Znęcał się wciąż na córką
Bo nie była dość słodka i uśmiechnięta
Tylko przez niego w sobie uwięziona
W ciemnych lochach przez lata zamknięta.
Odbiło jej po śmierci matki
Dzięki zwłokom odnalezionym wewnątrz
chatki
Mogę wam opowiedzieć co się dzieje
Kiedy diabeł w ludzkie twarze się
śmieje!
…
Ojciec uderzył ją w nocy
Jakby na ostrzeżenie
Jej nieme zdumienie
Dodawało mu mocy.
Cóż za tępy ból miesiącami towarzyszył!
Kilka rudawych ścieżek na ciele
wyszył…
Zawsze robił to w amoku
Około pół roku
Dla przyjemności
Łamał jej kości
Czy nikt nie słyszał
Rozpaczliwego wołania?
Może ktoś usłyszał
Ale przestraszony odrzucił bez wahania.
Gdy gwałcił i bił
Nie chciało jej się żyć
Bo wciąż i wciąż to robił
A ona nie potrafiła upokorzenia z siebie
zmyć…
Zniszczył jej duszę!
Sprawił, że oczy topiły się w ciągłej
suszy
Serce przestało żywo bić,
A nadzieja nie miała już gdzie się kryć.
Stanęła mu na drodze
Z pistoletem w ręku krzyknęła:
„ja się znów narodzę!”
Spust leciutko nacisnęła…
(A wiatr szumiał zagłuszając strzał
Zapominając jak się ten tyran zwał.)
_________________________
Cała policja jej szuka
Do każdych drzwi puka
Poszukując psychicznej morderczyni
Bezlitosnej zabójczyni.
Mści się na milczących owcach
Budząc w nich niemy postrach…
Gdy nadchodzi mrok
Otwiera swe czarne ślepia
Porywacza- harpia
Nad rodzinami zapada wyrok…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.