Historia lubi się powtarzać...
Kiedyś w starej, portowej tawernie
bardzo dziwną opowieść słyszałem.
Poruszyła mnie ona niezmiernie,
więc powtórzę, co zapamiętałem:
był marynarz, który na głębinach
spędzał życie wśród licznych podróży.
W każdym porcie znał jakąś dziewczynę,
w każdej z nich na swój sposób się
durzył.
Aż tu kiedyś na wyspę zawinął,
której nigdy nie odwiedzał jeszcze.
Poszedł więc do tawerny na wino
i by poznać dziewczyny tutejsze.
Lecz gdy wszedł do tawerny portowej
na tej wyspie - już nazwy nie pomnę,
świat mu nagle w oczach zawirował
i skamieniał, jak rażony gromem;
ujrzał bowiem zjawisko - dziewczynę,
jakiej jeszcze nie widziały oczy.
A on przecież świat cały opłynął,
a tę jedną, jedyną przeoczył!
Zostań moją, powiada bez wstępów,
tyle lat właśnie Ciebie szukałem!
Ona zaś, uśmiechając się pięknie,
tymi słowy mu odpowiedziała:
widzę, chopcze, że szczere masz oczy
i intencje twoje też są czyste,
lecz, niestety, los tak się potoczył,
że zbyt późno znalazłeś tę wyspę...
Odszedł zatem z tawerny portowej
zawiedziony i smutny marynarz.
Odcumował swój statek żaglowy
i na zawsze z tej wyspy odpłynął...
A ja myśląc o całej tej sprawie,
o przygodzie owej marynarza,
przypomniałem sobie starą prawdę:
że historia lubi się powtarzać...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.