Historia pewnego życia
Zalewam łzami troski dnia powszedniego,
częstuję ptaki tym co jeszcze zostało.
Kładę na półmiski resztki optymizmu,
którego w życiu ciągle było mało.
Wkruszę jeszcze szczyptę gorzkiej
bezsilności,
co każdego dnia towarzyszyła wiernie.
Może jeszcze trochę dodam samotności,
co przez lata w duszy była tylko
cierniem.
Gdy wszystko wymieszam i będzie gotowe,
wyrzucę przez okno, gdy wstanę o świcie.
Każę mocno przydeptać ulicznym grajkom,
ot, i tak się skończy bezsensowne życie.
Komentarze (17)
Ciekawy wiersz napisany z pomysłem. Dobrze oddany
nastrój smutku. Moim skromnym zdaniem, napisałąbym:
"przez okno" a nie "w okno" (zachowasz w ten sposób
równą liczbę sylab w wersie - 12) Bardzo dobra puenta.
no tak cos z tym trzeba zrobić... niech przydepczą na
szczęście - dobre metafory.