Hoduję w swej głowie stado...
Hoduje w swej głowie stado urojeń
Wrażeń piękna, cudowności pokoleń
Rzeczywistość to dla mnie zguba
Żyć w niej nie umiem - moje chluba
Nie kroczę ścieżkami deptanymi sto razy
Omijam ludzkich oddechów trujące gazy
Samotnie idę patrząc przed siebie
Ślady zostawiam na niedeptanej glebie
Szczęściem tryskam we wszystkie strony
Taki mam sposób własnej ochrony
Gdy nie ma przy mnie już nikogo
Nastawiam się do siebie wrogo
Smutkiem zalewam me otoczenie
Szczęśliwej, chowam głęboko wrażenie
Urojeniom mym daję sie ponieść
Zwycięstwo z rzeczywistością odnieść
Krokiem spokojnym do krawędzi podchodzę
We własne życie, w samą siebie godzę
Morduję me ciało umęczone codziennością
Twarzy pocharatanej sztuczną radością
Dam w wiecznym śnie odetchnąć
Urojeniom pozwolę na dno siebie zepchnąć
Gdy pęd powietrza zagłuszy złudzenia
Odezwą się zamknięte marzenia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.