Humorystycznie, z przymrużeniem oka
Małe opowiadanie z przymrużeniem oka ;)
Stało się wszystko tak szybko. Uderzyło
mnie jak piorun podczas burzliwej nocy.
Wiedziałam że nie powinnam zauroczyć się, w
każdym razie nie w nim – myślała
Julia. To nie był dobry pomysł ale stało
się. Serce coraz bardziej uwiezione w
pilnie strzeżonym wiezieniu o nazwie miłej
i całkiem przyzwoitej – miłość. A
może nie do końca ale w tym kierunku to
wszystko zmierzało. Właśnie miłość, cóż to
takiego. Nikt mi tego nigdy nie tłumaczył.
Po latach chodzenia po tej ziemi
dowiadywałam się to tu to tam o tym
magicznym słowie. Ale jak się dłużej
zastanowić ma on wiele znaczeń. Dla każdego
co innego to znaczyło. Może i dobrze, nudno
by było gdyby ludzie mówili ciągle to samo.
A jednak cały czas mnie to nurtuje –
myślała.
Zauroczyłam się właśnie wtedy gdy moje
życie zaczynało nabierać kolorów, a może i
kiedy myślałam, że nabiera a było
inaczej?
Julia, co to w ogóle za imię i kto by mógł
się mną zainteresować – myślała
sobie. To przecież nie dorzeczne.
To zaczęło się jakiś czas temu. Pierwsze
wrażenie straszne. Nic ciekawego myślałam
sobie gdy po raz pierwszy zobaczyłam Romea.
Pospolita uroda, cichy ale jednak cos
fascynującego w nim było. Oczy takie
zamyślone, wyraziste i dość przenikliwe.
Jednak serce zadrżało. Jak wulkan plujący
lawą. Ba huk taki jak gdyby żyrandol spadł.
Grom z jasnego nieba. Dość miłe uczucie
zwarzywszy na to, że tego uczucia
doświadczyłam po raz pierwszy. No może nie
po raz pierwszy ale tak intensywnie.
Myślałam sobie – ma to coś. Że niby
co? Bo na pierwszy rzut oka był jak
normalny facet. Dwie ręce, dwie nogi, głowa
tyłów. Jednak było w nim coś tajemniczego,
co koniecznie chciałam odkryć.
Planując moje życie, które jak wcześniej
zauważyłam nabierało kolorów nie wzięłam
pod uwagę jednego. Że ten właśnie Romeo
zawładnie moim umysłem tak intensywnie, iż
będę miała lekkie problemy z koncentracją.
Nikt wcześniej mnie nie uprzedził że tak
zwana miłość jest tak męcząca na dłuższą
metę. W sensie pozytywnym oczywiście.
Miłość zmusza do ciągłego myślenia o
drugiej osobie a to potrafi być dość
upierdliwe szczególnie w takich sytuacjach
jak na przykład ważny egzamin czy obiad w
gronie rodziny. A tu ciągle trzeba udawać,
że słucha się głupich anegdotek o cioci z
mazur lub jak to dziadek wpadł do stawu za
głupią kaczuszką. Trzeba być bardzo uważnym
i nie dać się zdemaskować. No ale jak to
zrobić gdy to jest takie trudne.
Właściwie myślę sobie, że to jest do
zrobienia. Pytacie w jak? Ha tu właśnie
jest problem bo każdy ma swój własny
sposób...
cd nastąpi... :)
Komentarze (3)
Tak, jak Gabrysia - ode mnie popraw orty i ogonki.
Szczególnie to /zważywszy/ Pozdrawiam
przeczytaj sama to opowiadanie i popraw bo piszesz w
różnych osobach raz ja a raz ona i jeżeli słowo to ono
a nie on , czekam dalszego ciągu :)
podoba mi się zamieszczone opowiadanie. z dużo
wyobraźnią i piękne;)