Idę
Idę
po zamarzniętym śniegu
stopami rozpromienionymi
w stronę twojego światła
Z przerażenia otwieram
szeroko oczy
By widzieć
Bardzo zobaczyć
całym ciałem posiąść widok twój
zachłannie pochłaniać
to co jest mi przeznaczone
Idę
po kwiecistej łące
całym umysłem cieszę się z kwiatami
że zielone
że zakwitły
Pojmuję od nowa
co to radość, miłość, śmierć
Po strasznym bezdrożu
szłam...
mojej pierwszej miłości, której nie zapomnę do końca życia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.