Ironia
Kiedyś umiałam opisywać wasze palące się
miasta
wcale nie patrząc na obraz
teraz nie umiem nic
gdzie zbrodnia rodzi się w gniewie
gdzie chaos tłumi lęk
oczami wyobraźni widzialam go
siedziałam bardzo długo tego wieczoru,
wiesz?
marzyłam i myślałam na zmianę
to ma sens się udać i się uda!
Patrzałam nieśmiale swoimi niebieskimi
oczami
nerwowo przygryzałam wargi
czuje się jak czarownica
żywcem paląca się na stosie
ogien zabija mnie
zabiera mi marzenia
zabiera mi wspomnienia
zabiera mi życie
zabiera mi zludzenia
tkwię w tej ironii zupełnie przypadkiem
Boże, daj mi znak!
A może wymknę się ukradkiem...
Nadzieja....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.