Ja - cztery pory roku
Jednak o pierwszej w nocy pisze się najlepiej...
Ja - zwykła nadzieja z białej mgły
powstałam
Ja - blaski i cienie Twoje w jedność
poukładałam
Dziś leżę z kobaltowymi włosami i srebrnymi
oczami.
Śnieg łapię w locie jasnymi błyskami.
Niektóre płatki wpadają mi za ubranie,
Bawią się pod nim w lata szukanie.
Oczy gubią się od zbyt wielu myśli
Głos huczy od spadających nadal liści.
Wiosna pod taflą włosów mych się ugnie,
Latawce od krzyku mego uniosą się w górę
już bardziej potulnie.
Słońce latem moim sercem śpiewa
Kępy traw są mną i pod Twoimi plecami ich
trzeba.
Jesień w dłoniach mych trzymam
Każdy nieba błękit z łatwością
powstrzymam.
Zima moją złością chłodzi
Lecz serc szczerych nigdy nie zamrozi.
Ja - cztery pory roku
Ja - każda gwiazda w mroku...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.