Ja, niegodna Jego poświęcenia...
Nie jestem godna, abyś przyszedł do mnie...
Widziałam Go dzisiaj,
Siedział na ławce.
Bałam się do Niego podejść,
czułam, że na mnie patrzył...
Nie chciałam słyszeć TEGO głosu,
Nie chciałam widzieć błysku w oku,
Nie chciałam poznać przeznaczenia,
Nie chciałam zrozumieć istnienia...
Mijałam Go ze strachem,
z opuszczoną głową,
z butami zabrudzonymi piachem
i podartą togą.
Zamknęłam oczy, by Go nie widzieć,
Zamknęłam przed Nim serce.
Lecz nie mogłam nie usłyszeć,
Gdy ginął w ogromnej męce...
Teraz powrócił i nas rozgrzesza.
Prawdą przekazaną masę ludzi zrzesza.
A ja, niegodna Jego poświęcenia,
oczekuję w strachu dnia mego spełnienia...
...ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.