* * * (Ja zaglądałem w twoje...
Ja zaglądałem w twoje jasne oczy.
Nie powiem w nieba, wszyscy tak
potrafią,
Nie powiem w morze u lesistych zboczy
Światłem słonecznym przeszywane na
wskroś
Nie powiem w gwiazdy ani że w księżyce.
Za mało w gwiazdach i w księżycach
blasku.
Nie powiem w studnię, w której woda
błyszczeć
Z pomocą słońca zwyczaj ma od zawsze.
I może słońce świeci jasno dosyć,
Bym je do oczu mógł porównać twoich.
Gdy w nie patrzyłem równie w nich
migotał
Ogień świetlisty z końca Mlecznej Drogi.
Ale za mało było tylko patrzeć.
Cisza niezmienna jest bliźniakiem
śmierci
A słowo liną. Można po niej na brzeg
Wspiąć się wysoki. Ćwierć ocalić
ćwierci.
Nic nie mówiłem, nie odpowiadałaś.
Teraz na drogi mojej może końcu
Osamotniony oczu twych wspaniałość
Po tylu latach odnajduję w słońcu.
Teraz przyznaję: tyle było nieba,
Gwiazd i księżyców, mórz oblanych
światłem…
Nic z tego dzisiaj, tylko kromka chleba
I szklanka wody. Żal głęboko na dnie.
Komentarze (1)
Bo w tych oczach drżała miłość...nikt nie potrafi ich
opisac w ten sposob co tu przeczytalam jesli nie
kocha... "Ale za mało było tylko patrzeć ....."