Jak długo?
Ile mogę czekać.
No ile jeszcze chwil upłynie,
gdy przypomnisz sobie, ze jestem ja,
taka nieznacząca osoba,
ale z bijacym ciepłym sercem,
patrząca na Ciebie jednego
w każdym dniu.
Jestem tu obok,
w cieniu stoję i wołam.
Ale Ty nadal milczeniem mi odpowiadasz,
brakiem spojrzenia w mą stroną.
A ja czekam, coraz bardziej zgnieciona,
blada od pustki,
od marzenia o Tobie.
Usłysz ten krzyk, usłysz te słowa.
Proszę, błagam ze strumieniami łez.
W błękicie twych oczu chcę dojrzeć chodź
raz siebie, swoją twarz.
Wiec czekam i czekam
emocjonalnie klękając już prawie.
A tu cisza i obojętność.
Westchnienie pozostało.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.