Jak feniks z popiołów...
Za szybko...
W mej duszy krew się rozlała
...
Wielka kałuża...a w środku niej ja
stałam...
Stałam i patrzałam...
Jak bezbolesną śmiercią odchodzę z tego
świata...
Lecz jak feniks z popiołów na nowo się dziś
odradzam..
Bo mam odwagę być artystą który swe życie
samodzielnie kreuje...
Według swoich wartości,swoich przekonań,
Maluje na ścianie...życia mego obraz...
Nie zniekształcam go,nie ubarwiam...
Maluje takim jakim jest,
Bo właśnie taki dla mnie ma sens...
Chodź bolesny to prawdziwy,lecz za nic nie
zamienię go na kłamliwy...
Na taki jaki ludzie chcieliby oglądać,taki
który im by się spodobał...
By mogli go oceniać i komentować...
O nie,nic takiego nie zobaczycie...wy ,
Wy chciwi i zapatrzeni w siebie ludzie
Odejdźcie tam gdzie będziecie mogli taplać
się w tym brudzie...
Zostawcie już te krwi kałuże,posprzątam je
za was,
Chodź wcale robić tego nie muszę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.