jesień
przyszła jesień
zupełnie nowy stan
nie ma wiatru
nie ma spadających liści
melancholia odpłynęła
z ostatnią znaną mi osobą
pozostało mi towarzystwo drzew
krzyży i tulącej się do mnie
szklanki spirytusu
podobno gdzieś w odległym tu i teraz
obijam się o zbitą masę tłumu
podobno to dobrzy ludzie
lecz są tak nieprawdziwi jak
pudełko trójkolorowych szachów
podobno otwierają serca przede mną
karmią mnie mielonym i miłością
chcą podbiec i przytulać
podobno czekają tylko na moje
przyzwolenie
niech czekają
ja wolę szklankę spirytusu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.