Jesienna Pani
W kolorowe szaty odziana
Jesienna Pani nadchodzi...
W perłowe błękity rankiem spowita
roni brylanty rosy na zielonościach traw,
liliowych wrzosach,
żółtych kaczanach kukurydzy,
omszałych liściach malw.
Szerokim gestem zaproszenia
udostępnia promieniom słonecznym
kobierzec wszechkolorów.
I tańczy złoto roztargnione
w słonecznikach jak małe słońca,
na krawędziach liści klonowych,
w delikatnym drżeniu brzóz i grabu.
A gdy zdyszana w tym roztańczeniu
przystanie na chwilę,
świat tańcem motyli czaruje
i niczym tęsknoty
rozsnuwa nici pajęczyn.
Szaleństwem zmęczona,
majestatycznie stąpa
- ta z pór roku najbarwniejsza –
czerwieni ślad za sobą wiodąc.
I krasi kasztany rdzawością brązów,
rozświetla jarzębin korale,
czerwień buków.
I tak przystrojona
w słonecznym kręgu się wygrzewa,
głaszcząc sosnowe niepokoje,
zbierając liście z drzew,
rozsypując grzyby.
A gdy o zmierzchu
ostatnią paletę barw zmęczeniem nałoży,
otulona w mgielnym płaszczu,
z wieczora bieży przez pola,
przez wzgórza kolorowe...
Ach..!
Piękna jest!
Zauważyłam ją dziś w lesie, czaiła się we wszechobecnym zapachu igliwia, odurzającym aromacie grzybów, świetle łagodnie prześlizgującym się po liściach powoli tracących zieleń.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.