JESIENNY PAN
Rano na przystanku tramwajowym stałam
Jesiennego Pana ujrzałam
Do tramwaju wsiąść zapomniałam
Taki był ciekawy, interesujący
W ręku parasol trzymał
A kapelusz na głowie
Od liści mu się aż uginał
Liście złote, żółte i czerwone na nim
miał
W drugiej ręce jarzębinę trzymał
Od czasu do czasu nią wywijał
Wokół niego mleko się wylało
Co prawda mlekiem nie pachniało
Ale było tak biało, biało
To ranna mgła się unosiła
Lecz koloru złocistego Jesiennego Pana nie
przykryła
W kolorach pięknych stał
I mimo że do tramwaju wsiąść zapomniałam
Tego nie żałowałam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.