JESTEM... (BYŁEM...)
zmienny jak zachód słońc -
jak czarna dziura -
samotny wciąż...
i jak łza
smutny...
jak kamień rozpadły pod dotknięciem
wyziębłych rąk
w nadziei
że odkrył wreszcie
coś...
jednak nie muszę już zasypiać
by czekać na to wciąż
- słońce schowało się dawno za horyzontu
krąg
i może wreszcie przyjdzie ktoś
kto powie mi jak
śmiać się
z zachodów
słońc...
autor
Roc
Dodano: 2007-08-15 20:00:21
Ten wiersz przeczytano 421 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
Słońce jest tylko jedno...
Masz za dużo powtórzeń.